piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 5

 Nadal wpatrywałam się w laptop unieruchomiona, nie mogłam w to uwierzyć. Skąd Harry wziął mojego emaila. Jestem zszokowana, te słowa które napisał są bardzo brutalne. Czuję że dalej nie jestem bezpieczna. Jestem w pułapce, gdzie bym nie była, on i tak mnie znajdzie. Nie byłam pewna czy mu odpisać,ale nie mogę być tchórzem. Stawie czoło temu chłopakowi, co prawda bałam się Harry'ego, ale nie wydaję mi się że jest to dziwne. Odpisałam
"Harry zostaw mnie w spokoju. Niszczysz mi życie,błagam Cię. "
Wysłałam. Styles nie odpisywał więc poszłam przebrać się do łazienki w szare spodnie od dresu i błękitny podkoszulek. Kiedy wróciłam na ekranie widniał napis 'masz nową wiadomość' była ona od Harry'ego.
Boje się go bardzo, nie wiem do czego może się on posunąć.
'A to dopiero początek kochanie, następnego razu kiedy cię spotkam będziesz leżeć w moim łóżku i wołać moje imię, dobranoc Tinito'
Nawet nie zdążyłam odreagować kiedy do pokoju weszła Cami. Była ubrana w czarną obcislą sukienkę, była za jej tyłek. Miała czarne,grube kreski w stylu Amy Winhouse, usta pomalowane na mocną czerwień.
Wyglądała nieziemsko.
-Boże Tini,pomóż,dobrze wyglądam? Bo wiesz Zayn zabiera mnie na randkę i chcę wyglądać jak najlepiej-powiedziała zakłopotana.
-Wyglądasz nieziemsko!-powiedziałam głośno.
Ruda przytuliła mnie i siadła koło mnie na łóżku.
Wiesz...Liam wychodzi z Sophią,ja z Zaynem,Louis idzie na blanty do kolegi,więc ty z Niallem,nooo,macie wolną chatę-powiedziała zabawnie ruszając brwiami.
-Cami,nie,my jesteśmy tylko przyjaciółmi,na prawdę-powiedziałam,ale wiedziałam że moja odpowiedź nie jest zbyt przekonująca dla rudej.
-Dobra,dobra,mów co chcesz,ale ja i tak wiem swoje.
Zaśmiałam się.
-Dobra spadam,bo Zayn mnie powiesi-zaśmiała się i poprawiła sukienkę stając przede mną. Uśmiechnęła się szeroko i zarzuciła włosy na bok.
Mierząc ją wzrokiem pokazałam dwa kciuki w górę i uśmiechnęłam się szeroko.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Teraz się skapnęłam,że przy rudej choć na chwilę zapomniałam o Harrym. Niestety ona wyszła,a ja zostałam sama,a właściwie z blondynem. Postanowiłam zobaczyć co robi.
Zeszłam na dół po schodach. Zauważyłam że Niall siedzi przy stoliku i czyta gazetę. Płytki były bardzo zimne,momentalnie zaczęło mi się robić chłodno. Poszłam po cichu w stronę niebieskookiego,był odwrócony do mnie tyłem,więc podeszłam do niego nie zauważona i zakryłam mu dłońmi oczy.
-Kto to?-zachichotałam
-Emmm,Camila ?
-Niee.
-A no tak Sophia.
-Nie-powoli zaczęłam się niecierpliwić.
-Dobra,dobra Louis wiem,ze to ty-blondyn zaśmiał się
Zrezygnowana zdjęłam dłonie i stanęłam przed nim,uśmiechnęłam się słabo.
-Wiedziałem,że to ty-odwrócił się do tyłu uśmiechnął się ciepło,po czym wziął mnie na kolana.
Przytuliłam się do niego odruchowo,było mi bardzo zimno.
-Nudno,masz jakiś pomysł co możemy porobić?-zapytał nie odrywając oczu z mojego ciała.
Popatrzyłam na gazetę,którą blondyn odłożył kiedy wziął mnie na kolana. Był tam jakiś przepis na sernik czekoladowy z truskawkową galaretką.
-A może to?-zapytałam z uśmiechem
-Jesteś genialna-powiedział śmiejąc się.
Wyciągnęłam wszystkie składniki,wiedziałam,że Niall cały czas mnie obserwuję,widocznie nie garnął się do roboty tak jak ja,miałam na niego straszną ochotę. Chwilę przeanalizowałam moje myśli i zdążyłam zauważyć że dziwnie to zabrzmiało,miałam ochotę na sernik,nie na blondyna,chociaż mogłabym się zawahać.
Niall wstał i podszedł do mnie od tyłu, chwycił w pasie i usadził na blacie.
-Niall,tu były jajka-śmiałam się głośno.
Blondyn chichotał równie jak ja. Ściągnął ze mnie dresy i rzucił je w kąt.
-Zimno mi teraz-powiedziałam udając smutną,chociaż tak naprawdę wcale nie było mi zimno,byłam cała rozgrzana przez blondyna.
-Mam ci rozgrzać kochanie?-zapytał delikatnie ukazując swe dołeczki,przypomniały mi się dołeczki loczka. Blondyn nie miał takich samych. Dołeczki,na widok których robiło mi się ciepło miał tylko Harry.
Wróciłam na ziemię,gdy Niall pocałował moją szyję. Czułam jak ssa moją skórę,po chwili przestał,bardzo mnie piekło,przetarłam dwoma palcami, miejsce na skórze. Blondyn pocałował je.
Na chwilę go odepchnęłam.
-Wiesz co robisz?-powiedziałam ciężko dysząc,nagle było mi bardzo gorąco.
-Wiem wszystko dobrze,chcę cię całować,chcę żebyś była moja i tylko moja,chcę być dla ciebie księciem,a ty będziesz moją księżniczką-powiedział z uśmiechem.
Przyssałam się do jego warg,były takie miękkie i ciepłe. Wplotłam ręce w jego włosy,a on z pleców przeniósł je na moje uda. Kolejny raz zaczął przygryzać moją szyję,na co ja lekko pojękiwałam.
Czułam jak moje obojczyki robią się obolałe. Wbiłam moje paznokcie w jego szyję na co on syknął,patrzyłam jak ślad zaczerwienia się.
-Przepraszam-wymamrotałam między pocałunkami.
Zaczął ściągać moją koszulkę na co momentalnie się odsunęłam.
-My...Nie powinniśmy,naprawdę-powiedziałam przeciągając
Szybko pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju.
Co ja do cholery robię ? Biłam się z myślami. Musiałam się wyluzować. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam torebeczkę z białym proszkiem. Zostało jeszcze trochę o Cami.
Ułożyłam proszek w równiutki paseczek i wciągnęłam lewą dziurką od nosa.
Idealnie,momentalnie poczułam jak moje ciało się rozluźnia.
Oparłam się o łóżko i usłyszałam głos Nialla za drzwiami.
-Emm,Tini mogę wejść ?-zapytał zakłopotany
-Jasne-odpowiedziałam luźno.
Wiedziałam, że do końca nie będę go rozumieć przez białą zawartość,którą wzięłam,ale postanowiłam z nim pogadać.
-Chciałbym porozmawiać o tym co się stało.
-Wal śmiało-zachichotałam
Nie funkcjonowałam normalnie,ale to coraz bardziej mi się podobało
-Brałaś coś?-zapytał zdziwiony
-Może tak,może nie,zresztą jakie to ma do chuja znaczenie?-popatrzyłam na niego jak na idiotę.
-Słuchaj,to był błąd,my nie powinniśmy tego robić. To był taki jednorazowy przypadek, nigdy więcej. Tym bardziej że spotykam się z kimś, i było by to wobec niej nie w porządku. Przepraszam cię Tini,naprawdę,ja nie wiem co się wtedy ze mną stało. Byłaś taka bezbronna i poddana na wszystko co jest w okół ciebie. Ja tylko chciałem sprawdzić czy czuję coś do ciebie.
Nie mogłam w to uwierzyć, pocałował mnie, rozbierał mnie przed chwilą na blacie kuchennym, mówił że chcę żebym była jego księżniczką, a podczas tego miał na boku inną dziewczynę. Chociaż nie,to ja byłam to na boku.  Zawiodłam się na nim i na sobie,przecież był kimś komu tak bezgranicznie ufałam,miałam go za kogoś kto jest wobec mnie w porządku, ale nie. Myliłam się. Patrząc na pozostałości białego proszku, powiedziałem stanowczo.
- W tej kurwa chwili wyjdź z tego pokoju.
-Tini spokojnie, jesteś naćpana, nie chcesz żebym wyszedł tylko z tobą porozmawiał. Znam cię-uśmiechnął się szeroko,jakby nie dowierzając co właśnie powiedziałam.
-Widocznie znasz mnie kurwa za mało-podniosłam wzrok,miałam zaszklone,czerwone oczy-wyjdź z tego pokoju sukinsynie, albo wyprowadzę cię stąd siłą.
Wyszedł powoli, pewnie myślał że powiem 'spokojnie Niall tylko żartowałam, pozdrów swoją nową dziewczynę' nie tym razem. Opadłam na łóżko smutna, ale dumna z siebie. Potrafiłam się mu postawić. Mimo to,że nadal coś nie pozwalało mi się na niego złościć. Wzięłam swój laptop do rąk,bo kolejny raz tego wieczoru poinformował mnie o nowej wiadomość. W myślach błagałam Boga żeby to nie Harry. Niestety mnie nie posłuchał. Ten skurwiel znowu coś do mnie napisał.
"Widzę,że dobrze macie się tam z Niallem. A swoją drogą,nie wiedziałem,że jesteś taka seksowna kochanie. Teraz jeszcze bardziej mam na ciebie ochotę. Tylko wiesz,nie rób więcej takich wybryków,bo robię się kurwa zazdrosny. Powiedz temu twojemu kochasiowi,że ma przejebane bo tknął tą dziewczynę co nie trzeba. XX Twój Hazza.
Kurwa ! Syknęłam. Poczułam ukłucie w klatce piersiowej. Nie dam się mu zastraszyć,o nie,nie tym razem.
Odpisałam mu :
"Słuchaj kurwa, jak chcesz to mogę być bardziej niegrzeczna,ale na pewno nie w twoim łóżku kochanie.
I nie zastraszaj mnie i mojego przyjaciela ty kutasie. Chyba,że chcesz żeby coś nie poszło po twojej myśli.
Czekam na nasze spotkanie. I nie podpisuj się, tak kurwa bo ci odetnę te twoje pierdolone palce."
Sama nie wiedziałam co piszę,to narkotyki dodały mi odwagi. Miałam dziwne wrażenie jakbym chciała ich więcej. Coś mnie do nich przyciągało. Widziałam resztki tej wspaniałej substancji na moim biurku,pomyślałam że jeszcze maluteńka dawka mi nie zaszkodzi. Kolejny raz wciągnęłam ją do mojego nosa i zasnęłam. Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Wzięłam do ręki mój telefon. Miał rozbitą szybkę. Kurwa. Fuknęłam,zastanawiając się kiedy to się stało. Zegarek wskazywał godzinę 8;00
Zwlekłam się z łóżka i stanęłam przed moją szafą. Wyciągnęłam z niej szarą,krótką i obcisłą sukienkę za pupę. Miała długie rękawy więc podciągnęłam je do łokci. Moje włosy upięłam w niestarannego koka i przemyłam moją twarz tonikiem żeby jakoś wyglądała. Niestety moje oczy nadal były przekrwione. Postanowiłam,że dziś wybiorę się z Cami po nowy telefon,bo nie mam pojęcia co ja wczoraj robiłam. Poza jednym małym wyjątkiem. Pamiętałam wątek wynikły z blondynem. Bałam się zejść na dół,nie chciałam mu spojrzeć prosto w oczy. Niestety ciekawość była silniejsza od strachu. Zeszłam po schodach i kolejny raz poczułam to ukłucie zimna. Szybko odgoniłam myśli i pewna siebie weszłam do jadalni. Louis zmierzył mnie wzrokiem. Na szczęście tylko on siedział przy stole majstrując coś w swoim tablecie.
-Jak się spało panno Smitch,jeżeli się nie mylę to brała coś pani-zadrwił ze mnie.
-Kurwa,czuję się okropnie-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Lecisz ze mną po towar? Muszę go odebrać od takiego dilera,a samemu mi się nie chcę-zrobił smutną minkę.
-Mogę iść,a skoczysz ze mną kupić jakiś telefon?-zapytałam jakby był mi coś winien.
-Z tobą zawsze-odpowiedział z szerokim uśmiechem.
-To leć po kurtkę,a ja idę po kluczyki.
Szybko pobiegłam do mojej szafy i wyciągnęłam z niej czarną wiatrówkę. Rozpuściłam moje włosy,a usta szybko przejechałam różową szminką.
Zeszłam z powrotem na dół.
-Jestem goto...
Nie dokończyłam bo przede mną stał niebieskooki blondyn.
Spuściłam głowę w dół i przeszłam koło Nialla nie łapiąc z nim kontaktu wzrokowego.
-Tini stój!-krzyknął za mną.
-Czego chcesz?-syknęłam ostro.
-Wiesz dobrze,że to nie w porządku wobec mnie.
-Chyba sobie kurwa żartujesz-prychnęłam-całujesz mnie na blacie,zaczynasz rozbierać,mówisz mi że to był błąd bo masz dziewczynę,a teraz pierdolisz mi tu,że to nie w porządku wobec ciebie? Przecież to są do chuja jakieś żarty-krzyczałam na niego.
-Słuchaj,przeprosiłem cię,wiem że zrobiłem źle,ale mi do cholery na nas zależy...
Nie dokończył,bezczelnie mu przerwałam.
-Nas,jakich nas? Nie ma żadnych nas! Jestem ja,zwykła dziewczyna,którą chłopak wplątał w takie
beznadziejne gówno i ty,ten chłopak-wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Zbierało mi się na płacz.
Za schodami zobaczyłam Louis'a.
-Słyszałeś wszystko,prawda?-zapytałam,a łzy poleciały mi po policzkach.
-Ja...Tak,słyszałem wszystko.
-Kurwa,kurwa,kurwa!-krzyknęłam wybiegając za drzwi.
Osunęłam się po ścianie i otarłam łzy.
-Chodź odpoczniesz trochę-powiedział Louis,biorąc mnie pod ramię.
Otworzył przede mną drzwi samochodu i rzucił mi proszek w woreczku. Ten był inny. Nie był biały. Był jasno fioletowy. Wzięłam go do ręki lustrując każde ziarenko.
-Co to?-zapytałam Louis'a
-Magiczne ziarenka-uśmiechnął się do mnie.
Na moją twarz wkradł się uśmiech.
-Mogę prosić fachową nazwę?
-Oculus,pasuje pani Smitch?-zapytał ukazując swoje dołeczki
-Wiesz,ja tego nie potrzebuje-powiedziałam stanowczo,wkładając woreczek do kieszeni kurtki bruneta.
-Jak chcesz.
Obserwowałam go jak jechał. Szczękę miał wyraźnie zaciśniętą,a palcami stukał o kierownicę.
Delikatnie otworzona szyba rozwiewała jego włosy. Co chwilę przeczesywał je dłonią.
Chwilę później skupiłam się na oglądaniu 'widoków'.
-Jesteśmy-powiedział Louis,machając ręką przed moją twarzą.
Ocknęłam się szybko,po czym posłałam niebieskookiemu uśmiech.
Otworzył mi drzwi od auta i ruszyliśmy w stronę budynku. Był on strasznie zniszczony.
-Louis,czy my jesteśmy tu bezpieczni?-zapytałam z niepokojem.
-Tak,raczej tak-odpowiedział lekko się wahając.
Skuliłam się z zimna i szłam za plecami Louis'a. Poszliśmy za budynek. Siedziało tam dwóch chłopaków,których ciało było pokryte tatuażami. Wyglądali nie groźnie. Uśmiechnęli się do mnie przyjaźnie i wzięli Louis'a na osobność. Stałam sama jakiś czas,ale nie bałam się. Nie byłam daleko od chłopców.
Usłyszałam głośny huk,po kilku sekundach zobaczyłam jak Louis osuwa się na ziemię. Nie myśląc co robię,bardzo szybko pobiegłam za postacią,która strzeliła do Louis'a. Wiedziałam,że chłopcy pomogą brunetowi,więc swobodnie biegłam za mężczyzną.
Wsiadał do auta. Wiedziałam kto to. Widziałam jego twarz i jak chowa pistolet do kurtki.
Nagle cofnął się i wysiadł z czarnego lamborghini. Ogarnął mnie paraliż. Nogi miałam jak z waty.
-Kogo my tu mamy?-zawołał głośno,bo stała dość daleko.
Widziałam jak dołeczki mu się powiększają.
Obróciłam się napięcie i pokazałam mu fuckera.
-Ostra jesteś!-krzyknął za mną.
Zaczęłam powoli biec,gdy poczułam lodowaty uścisk na mojej dłoni.









czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 4

Jechaliśmy w ciszy,Harry co pewien czas chwytał mnie za udo,na co ciągle odpowiadałam mu
-Kurwa nie dotykaj mnie skurwielu-mówiłam przez zaciśnięte zęby.Wyglądałam przez okno ze łzami w oczach. Od czasu kiedy tu przyjechałam nie rozmawiałam z mamą ani Luke. Zastanawiam się co u nich,co robią, jak się czują.
-Jesteś w ich gangu?
-Kogo?
-Tego chuja, jak mu tam Niall'a?-nie pozwolę żeby mówił tak o osobach, na których mi zależy. Taki skurwysyn nie będzie obrażać mojego Horana.
-Jesteś szmaciarzem, porwałeś mnie z niewiadomo jakiego powodu.Chociaż wydaje mi się że powodem jest albo kasa albo seks-wychodziłam już z siebie,zamknięta w limuzynie z przywódcą gangu akademickiego,brzmi to żałośnie,ale to prawda.
-Jeśli będziesz mnie tak prowokować to zgwałce cię nawet tutaj,więc przychamuj szmato!-wolałam już siedzieć cicho. Bałam się że słowa przejdą w czyny. Chciało mi się już spać, może jak usnę na chwilkę to nic się nie stanie. Kraina Morfeusza zabrała mnie po raz kolejny,lubię kiedy jestem w niej pogłębiona. Moje oczy powoli otwierały się. Ku zdumieniu nie ujrzałam już skórzanego wnętrza limuzyny lecz przytulną sypialnię. Rozglądnęłam się po pokoju, nikogo tu nie było. Moje ręce i nogi były związane. Nie mogłam się ruszyć co nie pomagało mi w próbach ucieczki. Za drzwiami słyszałam głosy.
-Zobaczę czy już się obudziła-usłyszałam niski i ochrypły głos. Wszedł do pokoju i kiedy zauważył że nie śpię, zamknął drzwi na klucz. Boję się go,ale czuję że nie zrobi mi krzywdy. Nie wiem, może się mylę.
-Mój skarb już nie śpi?-posłał mi uśmiech. Jego dołeczki były słodkie.
Kiedy Harry powiedział do mnie skarbie, przypomniało mi się że Niall nazwał mnie tak samo na imprezie w domu Lottie Maroon.
-Styles proszę Cię,załatwmy to szybko i mnie wypuść-poprosiłam zażenowana.
Harry wyciągnął z kieszeni twix'a i rzucił na łóżko,podał mi szklankę soku pomarańczowego. 
-Ciekawe jak mam to jeść kotku,skoro związałeś mi ręce i nogi ?!-krzyknęłam z niezadowoleniem.
-Spokojnie,nakarmię Cię-wyszczerzył swoje zęby.
Wziął ciastko w swoje ręce i próbował wsadzić mi kawałek do buzi.
-Nie chcę!-próbowałam powiedzieć z zamkniętą buzią.
-Jedz!
-Kurwa,nie!-krzyknęłam i uderzyłam loczka w brzuch związanymi nogami.
-Co Ty sobie kurwa myślisz?! Że co? że jak będziesz się tak zachowywać to coś Ci to pomoże?! To kurwa grubo się mylisz! Jesteś kolejną,zwykłą suką którą mam zamiar zerżnąć. Ale przed tym dziwko zadzwonisz jeszcze do tego swojego chuja i zażądasz za siebie 100,000-wykrzyczał.
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach,ile mogłam wytrzymać? Każdy w końcu pęka. Widziałam jak Styles spogląda na mnie. Nie patrzył na mnie jak na idiotkę,czy zwykłą sukę,patrzył jakoś inaczej. Po czym tak po prostu wyszedł.
Zaczęłam rzucać się na łóżko. Nienawidziłam go,nie potrafiłam zrozumieć dlaczego to robi.Przypomniałam sobie,że mam pistolet od Malika. Stoczyłam się łóżka spadając na ziemię,narobiłam przy tym trochę hałasu,ale ten chuj i tak pewnie nie zwróci na to uwagi. Związanymi rękami szybko szukałam przedmiotu. Poczułam coś metalowego,tak mam! Wyciągnęłam pistolet i z powrotem wskoczyłam na moje łóżko.Zrobiłam się senna,ale nie chciałam zasnąć, chciałam zrobić temu gnojowi taki hardcor,że się nie pozbiera. Usłyszałam głos Niall'a i momentalnie uśmiech wkradł mi się na twarz.
Weszli z Styles'em do pokoju.
Horan podbiegł do mnie i pocałował mój nos,wziął moje ręce i popatrzył na rany zrobione przez Harr'ego.
Harry śmiał się z nas bezczelnie.
-Ty skurwielu,zależy Ci tylko na pieniądzach-Niall'er lekko popchnął Harr'ego.
-Jesteś zwykłą szmatą Horan,jak chcesz to zaraz powiem Tini co robiłeś wcześniej-śmiał się.
-Ty chuju,zabiję Cię-Horan naskoczył na niego.
Harry złapał Niall'a za szyję i przycisnął go do ziemi,wyciągnął nóż z kieszeni i przyłożył do krtani mojego blondyna. Szybko złapałam za pistolet,wycelowałam w Styles'a i zakryłam oczy dłonią. Nacisnęłam za spust.
To nie było moje życie. To wszystko co się działo,było inne niż dotychczas. Oni bez problemu mogli by się pozabijać i nie mieć wyrzutów sumienia. Usłyszałam jęk Harry'ego. Wstałam z łóżka i podbiegłam do niego.
Postrzeliłam go w ramię. Niall pociągnął mnie do wyjścia.
-Niall nie możemy go tak zostawić!-krzyczałam stojąc na on pchał mnie do przodu.
-Nie pomogę mu!-krzyczał.
-Chcesz być taki jak on?-zapytałam łagodniej. Jednak on nie odpowiedział na moje pytanie. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, była tam siostra Harry'ego, poznałam ją po okularach przeciwsłonecznych. Za nią stało 2 chłopaków i brunetka o ciemnej karnacji, wyglądała jak dziwka. Coś mi podpowiada że to właśnie jest Lottie Maroon. Nagle do środka wszedł Liam,Zayn i Louis a za nimi Cami. Coleman kiedy mnie zobaczyła podbiegła z płaczem.
-Martina nic ci nie jest?! Co on ci zrobił?!-nie mogła się opanować.
-Nic,nic..
-Chodźmy już-powiedział niecierpliwy Zayn.
Moi przyjaciele zbliżyli się do drzwi,a ja nadal stałam w bezruchu. Siostra loczka pobiegła do pokoju.
Po chwili wyszła z zakrwawionymi rękami.
-Wypierdalaj!-krzyknęła.
-Ja..ja,naprawdę nie....
-Wypierdalaj kurwa-krzyknęła ponownie ze łzami.
Wybiegłam przeciskając się przez chłopaków z gangu Styles'a. Przyjaciele szybko podążyli za mną.
Niall chciał mnie przytulić,a ja się odsunęłam.
-Co jest Tini?-spytał zdziwiony.
-To nie tak powinno być,wplątaliście mnie w jakieś gówno! Zniszczyliście swoje życie,a teraz chcecie zniszczyć moje-krzyczałam przez łzy.
-Martina sama się w to wplątałaś! Niall,Ci od początku mówił,że zaprzyjaźniając się z nim należysz do nas i jesteś w niebezpieczeństwie. Wszystko to wiedziałaś,a teraz chcesz się wykręcić,to nie jest w porządku-powiedział zdenerwowany mulat.
Popatrzyłam wyczekująco na Horan'a.
-Nic jej nie powiedziałeś?!-zapytała ruda Niall'a.
Blondyn opuścił głowę.
-Zostawcie nas samych-poprosił Horan.
Przyjaciele odeszli kilkanaście metrów dalej,a my usiedliśmy na murku.
-Słuchaj Tini,od kiedy Cię zobaczyłem,coś poczułem,chciałem mieć Cię blisko. Nigdy nie pozwoliłbym Cię skrzywdzić!-powiedział.
-Już raz do tego dopuściłeś.
Blondyn popatrzył na mnie z wyrzutem. Wiem,że go tym zraniłam,ale muszę się odciąć od tego pieprzonego gówna. Postanowiłam go dobić,chociaż wcale nie chciałam go ranić.
-Słuchaj ja nic,nic do Ciebie nie czuję oprócz przyjaźni,kocham kogoś innego.
Blondyn posmutniał jeszcze bardziej niż wcześniej,skłamałam go. Bezczelnie skłamałam. Teraz czułam się potwornie,wiedziałam że mi się udało,serce Horan'a było rozbite na tysiące kawałeczków.
-Już nigdy do takiego czegoś nie dopuszczę,obiecuję. Tylko Tini nie odcinaj się od nas. Zostańmy tymi pieprzonymi przyjaciółmi i cieszmy się tym chujowym życiem,które co dnia zaskakuję nas coraz czymś nowszym.
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-Przyjaźń?-wyciągnął do mnie rękę z zapytaniem.
-Przyjaźń-skoczyłam,rzucając się na jego szyję.
-Pojedziemy po Twoje rzeczy do akademika ?
-A co z lekcjami?-zapytałam wyczekująco
Blondyn wyciągnął kartkę z miesięcznym zwolnieniem z powodu wyjazdu. To nie było w moim stylu,ale chciałam spróbować czegoś innego. Choć raz być tą odważną.
-Okey,to pojedźmy po twoje rzeczy kicia-powiedział zawadiacko.
Zaśmiałam się i wzięłam go za rękę prowadząc do przyjaciół.
-Ej Tini,jedno pytanko,skąd miałaś pistolet?-zapytała ruda ze zdziwieniem.
-Od najlepszego Zayn'a-rzuciłam się mu na szyję.
Razem wsiedliśmy do jeep'a Louis'a i pojechaliśmy pod akademik. W drodze cały czas myślałam o Harr'ym,ja wcale nie chciałam tego zrobić. Boję się,że zrobiłam mu krzywdę. Najchętniej wróciłabym tam i pomogła go zawieźć do szpitala,nałożyć opatrunek,móc go przeprosić.
-Hej,Martina wysiadka-powiedziała uśmiechnięta Cami.
-Już,już-szybko wysiadłam z auta.
-Myślałaś o Harr'ym,prawda?
-Tak-powiedziałam,czułam się jakby ruda złapała mnie na gorącym uczynku.
-Uważaj na niego,potrafi nieźle zawrócić w głowie. Nawet jeżeli chcę Ci zrobić krzywdę,czujesz do niego coś dziwnego. Czujesz się jakbyś była najlepszą dupą na świecie,i chętnie byś się na niego rzuciła. Nie wiem czego to sprawa,ale tak jest.
Czułam,że Cami świetnie opisuję mój stan wtedy gdy byłam w aucie. Moje policzki oblał rumieniec.
Weszłyśmy do pokoju i szybko pakowałyśmy moje rzeczy. Zerknęłam na mój telefon,20 nieodebranych połączeń od mamy i 11 od Luk'a. Teraz nie mam czasu,zadzwonię później.
-Możemy iść Tini-powiedziała czerwona Cami,trochę się zmęczyłyśmy przy pakowaniu,to znaczy ona,bo ja nic prawie nie pakowałam.
-Dobra,tylko jeszcze kosmetyczka-przeciągałam,-oki,możemy iść-dodałam wesoła. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechaliśmy w kierunku domu Liam'a. Chciałam poznać już jego dziewczynę, na pewno jest miła i wyrozumiała skoro pozwoliła ściągnąć mu do domu mnie i Cami. Tym bardziej że jednej z nas, czyli mnie, nie zna długo. Zaledwie kilka dni. Wysiedliśmy przed dużym luksusowym domem. Cholera co ja gadam, przed ogromną luksusową willą.
Niall położył dłoń na moich plecach i prowadził mnie przez kolorystyczny i zadbany ogród. W progu stanęła niewysoka dziewczyna, była bardzo ładna. Ona i Liam zdecydowanie pasowali do siebie w stu procentach.
Niall prowadził mnie do drzwi. Dziewczyna uścisnęła Liam'a a potem uśmiechnęła się do mnie. Horan wprowadził mnie do jednego z wielu pokoi.
-Tu będziesz bezpieczna.
-Dziękuję ci Niall, tyle dla mnie zrobiliście-blondyn przytulił mnie i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Opadłam bezczynnie na łóżko. Złapałam się za głowę rozumiejąc,że nic już nie będzie jak dawniej. Zadzwonił mój telefon. Podbiegłam do szafki natychmiastowo odebrałam połączenie od mamy.
-Dzień dobry Tinita,czy możesz wytłumaczyć mnie i twojemu bratu dlaczego nie odbierałaś tego pieprzonego telefonu ?! Martwiliśmy się o Ciebie-słyszałam w jej głosie troskę,ale i złość.
-Przepraszam mamo,byłam bardzo zapracowana,i błagam Cię nie mów do mnie 'Tinita'-powiedziałam poważnie.
-No dobrze już córciu,jak tam się masz ?
Byłam zakłopotana. Super mamusiu ! Wplątałam się do jakiegoś gangu,moim najlepszym przyjacielem jest jego przywódca,a wczoraj byłam w łóżko cholernie przystojnego Styles'a ! A no zapomniałabym,prawie mnie zgwałcił ale na szczęście go postrzeliłam,wspaniale nie sądzisz ?
-Emm,jest ok-wymamrotałam z zakłopotaniem.
-Dlaczego jesteś taka zdenerwowana Tini?
-Nie,wydaję ci się po prostu jestem bardzo zmęczona,wczoraj uczyłam się całą noc na egzamin,który jest jutro.
-Przepraszam kochanie,nie wiedziałam,w takim razie już ci nie przeszkadzam,przed jutrem musisz sie wyspać. Zadzwonię jutro żeby dowiedzieć się jak ci poszedł,dobrze?-zapytała wyczekująco.
-Mmmm,jasne-powiedziałam najbardziej entuzjastycznie jak potrafiłam.
-Dobranoc-usłyszałam głos mojego brata w słuchawce,zrobiło mi się ciepło w środku,chciałam go przytulić.
-Dobranoc-powiedziałam krótko i rozłączyłam się.
Rzuciłam telefon na szafkę i usiadłam po turecku słysząc sygnał mojego laptopa 'masz nową wiadomość'
Natychmiast wzięłam swój laptop do rąk i otworzyłam wiadomość.
"No hej kicia,jak tam,dotarłaś bezpiecznie do Liam'a ? Ah,no tak to miała być twoja kryjówka,powiem ci,że świetna ! Z jednym małym wyjątkiem,bardzo łatwo ją znaleźć. Wiesz pamiętaj,że za niedługo zabiorę cię na kolejną wyprawę,wtedy będziesz moją i tylko moją suką. Podoba ci się nie mam racji ? Będziesz chciała tylko mnie,będziesz pragnęła takiego kutasa jak ja. Do zobaczenia śliczna. XOXO,Twój Hazza.
Zamarłam,przecież Niall i reszta mówili, że tutaj będę bezpieczna. Nic nie rozumiałam,nie potrafiłam zrozumieć,czemu ja ? Dlaczego ?





środa, 23 lipca 2014

Rozdział 3

-Kto to Jai?-zapytałam przestraszona Nialla.
-Jai i Dante są braćmi i kuzynami Cami.
Cami przerażona, przecierała gazikiem i wodą utlenioną ranę Dantego.
-Może lepiej wezwijmy policję?-chodziłam po studio wystraszona.
-Nie, policja nie wchodzi w grę, jeśli go wydamy to on wyda nas.-widać że Louis był zakłopotany, co oni przede mną ukrywają?
-Chłopaki zabierzmy go do szpitala, ma złamany nos.-wywnioskowała Cami.
-Dobra jedźmy. Ja i Cami pojedziemy zawieść go do szpitala a wy zawieście Tini do akademika-zwrócił się Zayn do Horan'a i Tomlinson'a. Chłopcy wzięli mnie do samochodu i zawieźli do akademika. W drodze na uczelnie panowała cisza, ale nie była ona niezręczna. Kiedy znaleźliśmy się przed akademikiem, podziękowałam chłopcom i szybko pobiegłam do pokoju.
Weszłam do pokoju oszołomiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam uporządkować ubrania mojej rudej przyjaciółki, wszystkie były rozrzucone po półkach. Wszystkie jej "ubrania",które bardziej mogłabym nazwać bielizną,były bardzo skąpe. Poszłam do mojej szafki. Wyciągnęłam szare dresy,i mój crop-top. Postanowiłam wziąć prysznic. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny. Ciepłe krople wody lały się strumieniem po moim ciele. Po chwili gęsia skórka dała swoje znaki. Wyszłam ubierając wcześniej przygotowane ubranie. Spięłam włosy w wysokiego koka i ubrałam cieplutkie kapcie. Nie miałam żadnej książki którą mogłabym poczytać. Postanowiłam posłuchać muzyki. Zastanawiałam się dlaczego chłopcy wplątali się takie gówno ?! Rzuciłam telefonem o ziemię. Nie pomagała mi. Miałam w głowie tysiące pytań,na które nie potrafiłam sobie odpowiedzieć.
-Ładnie to tak rzucać cennymi rzeczami?-usłyszałam za sobą niski i zachrypnięty głos
Odwróciłam się napięcie. Zauważyłam burzę loków i zielone oczy.
-Czego chcesz?-wysyczałam przez zęby.
-Ale spokojnie,nie bądź taka niegrzeczna-puścił mi oko.-chciałem Ci tylko coś przekazać-dodał.
Usiadł na moim łóżko. Chciałam z niego zejść,ale przytrzymał mnie za biodra.
-Powiedz tej swojej zielonookiej żeby lepiej uważała na Jai'a,bo tak jakby może stać się mu coś złego-uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
-A no i zapomniałbym dodać,Ty też uważaj mała-syknął
Uderzyłam go w twarz. Przetarł dłonią bolące miejsce i chwycił mnie za włosy.
-Takie wybryki to nie ze mną dziwko!-wysyczał ostro.
Puścił mnie i wyszedł. Bezsilnie opadłam na łóżko. Łzy pociekły mi po twarzy. Szybko je otarłam i   zadzwoniłam do Nialla,nie odbierał. Przypomniałam sobie,że od nikogo nie wzięłam numeru telefonu. Ponownie wykręciłam numer Niall'a.
-Fuck !-krzyknęłam głośno.
Do pokoju wparował Malik.
-Pakuj się!-wykrzyczał.
-Co ?-zapytałam zdziwiona
-Pakuj się kurwa!-wysyczał.
Malik wyciągnął walizkę rudej i zaczął wrzucać jej rzeczy do środka.
-Ja się stąd nie ruszam!-krzyknęłam.
-Oni Ciebie też będą chcieli zabić! Myślą,że należysz do nas!
W głowie krążyły mi słowa Harrego "Ty też uważaj mała"
-Nie idę!
Malik popatrzył na mnie smutnym wzrokiem,podał mi karteczkę z numerem telefonu i pistoletem.
-Rób jak chcesz-powiedział obojętnie.
Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło,po czym wyszedł. Zostałam sama. Położyłam się na łóżko,bezczynnie gapiąc się w sufit. Po chwili zadzwonił telefon.
-Niall-krzyknęłam uradowana.
-Halo? Martina,dlaczego nie pojechałaś z Zaynem ?! Jesteś tam niebezpieczna.
-Słuchaj,Niall nie wiem w co Wy się wpakowaliście,ale ja nie zamierzam przewracać mojego życia do góry nogami. Ja nie jestem taka jak Wy,nie mam na twarzy tony piercingu,a na ciele pełno tatuaży. To nie jest mój świat. Narkotyki,alkochol,imprezy,nie przyjechałam tu po to. Przyjechałam tu z myślą o kształceniu się.
Rozłączyłam się. Wzięłam książkę od polskiego,zaczęłam ją przeglądać. Oczy same zaczęły mi się zamykać. Wpadłam w objęcia Morfeusza. Obudził mnie grzmot burzy,było po 2. Zasłoniłam rolety,nienawidzę burzy,przyprawia mnie o dreszcze. Cała się trzęsłam,wzięłam telefon do ręki. Wykręciłam numer do Niall'a.
Trzy sygnały,cztery,pięć,nie odbierze. Zrezygnowana odłożyłam telefon na szafkę,a zamieniłam go na pistolet od mulata. Oglądałam go dokładnie,każdy milimetr był idealnie dopasowany. Karabinek był naładowany. Odłożyłam broń,burza ucichła. Morfeusz po bardzo krótkim czasie,ponownie zabrał mnie do siebie.
Mój budzik zadzwonił równo o 6:30. Pierwszą lekcję miałabym z Niall'em,gdyby nie to,że go nie ma.
Wstałam z łóżka i odsłoniłam czerwone rolety. Z mojej szafy wybrałam luźną,szarą bluzkę. Do niej założę spódniczkę w drobne,różowo białe róże. Moje włosy upięłam w kucyka. Zrobiłam lekki makijaż,wyglądałam okropnie,moje oczy były podkrążone i opuchnięte przez niewyspanie i płacz.
Nic na to nie poradzę,westchnęłam. Ubrałam białe,krótkie convers'y,zabrałam plecak i wyszłam zamykając pokój kartą. Jednak po chwili wróciłam się po broń,coś mi nakazało wziąć ją ze sobą. Pierwszy miałam francuski. Sala 29,z niejaką Panią Difulter's. Na korytarzy było pełno ludzi. Żadnej z twarzy nie rozpoznałam. Chciałam do kogoś zagadać,do kogokolwiek,ale przez mój wzrost nikt nie zwracał na mnie uwagi,byłam niższa od wszystkich o głowę. Zadzwonił dzwonek na lekcję,drzwi gwałtownie się otworzyły,powitała nas w podeszłym wieku kobieta,z przyjaznym uśmiechem. Zaprosiła nas do środka,lekcja minęła szybko i nieciekawie. Tłumaczyła nam podstawy. Reszta lekcji minęła tak samo. Poszłam do sklepu,by kupić coś do jedzenia. Gdy weszłam do pokoju była 16;15,stęskniłam się za rudą i chłopakami. W tej chwili jestem zdolna nawet do tego,aby iść na tę pieprzoną dyskotekę. Pójdę na nią,muszę zapytać Horana o dużo rzeczy. Przez te tysiące pytań,które krążą w mojej głowie psychika mi wysiada.Impreza powinna zaraz się zacząć, więc muszę się zbierać.Nie będę się przebierać bo nie idę się tam bawić tylko znaleźć Cami i chłopaków. Poprawiłam makijaż i wyszłam.
Ale przypomniało mi się że nawet nie mam adresu tej laski. Powinnam zadzwonić do Niall'a albo Zayn'a bo tylko do nich mam numery. Tym razem zadzwonię do Zayn'a ,bo Horan już za dużo razy nie odebrał ode mnie telefonu. Po chwili odebrał.
-Halo Tini?-słyszałam dużo głosów w słuchawce, na pewno jest już on na tej imprezie.
-Zayn możesz podać mi adres tej Lottie Maroon?
-Wpadniesz do niej?
-No raczej, chyba wam obiecałam a ja dotrzymuję słowa.
-Miło, adres to Cambridge1/12.
-Ok za niedługo będę.-rozłączyłam się, ciesze się że oni tam są i będę mogła ich zobaczyć. Jednak obawiam się że może być tam Harry, nie wiem co zrobię jeśli Niall i Styles będą w jednym pomieszczeniu. Zabiją się tam. Wybrałam numer znajomego mi taksówkarza. Po kliku minutach przybył on na miejsce i pojechaliśmy na wyznaczoną ulicę. W okolicy jest pełno lasów, jak ja wrócę do akademika?
-Przepraszam do której pan kursuje?
-Teraz z panią mam ostatni kurs a po nim wracam do domu-odpowiedział miło mężczyzna. Zmartwiłam się, nie chce wracać sama przez te lasy, nawet nie zamierzam.
-Jesteśmy, należą się 4 dolary ,ale jak dla ciebie-zmierzył mnie wzrokiem-3 kochanie-powiedział zawadiacko a potem puścił mi oko. Zapłaciłam a potem pospiesznie wysiadłam.
-Muszę zmienić taksówkarza-mamrotałam pod nosem. Dom był ogromny, goście byli dosłownie wszędzie w basenie, na tarasie, za domem i przed domem a wyobrażam sobie ile jest ich w środku.
Przeszłam nieśmiało przez tłum ludzi,którzy gapili się na mnie jak na idiotkę. Bo co jako jedyna nie byłam tutaj w spodenkach przed dupę i crop-topie który wyglądał jak stanik?
Weszłam do środka domu i od razu zauważyłam długie rude włosy
-Cami!-krzyknęłam uradowana.
Dziewczyna przytuliła mnie mocno.
Kiedy się od niej oderwałam, w tłumie zauważyłam uśmiech. Był tylko jeden taki uśmiech. Horan. Pobiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Zrozumiałam że grupka z początku obcych dla mnie ludzi, stała się osobami bliskimi mojemu sercu. Co godzinę pytałam się moich przyjaciół czy możemy już wracać do akademika, ale oni byli głusi na moje prośby. Postanowiłam na własną rękę wrócić do domu, teraz byłam odważniejsza niż przedtem. Nawet gdyby ten taksówkarz jeździł, nie zadzwoniłabym po niego. Wstałam od stołu przy którym siedzieliśmy i zabrałam swój plecak. W domu wypakowałam z niego książki,a włożyłam kosmetyki.
-Dokąd idziesz skarbie?- mówił Niall popijając drinka, był już nieźle nawalony tak jak reszta towarzystwa.
-Wracam do domu, nie będę się was prosić o to by któryś z was ze mną wrócił-wyszłam naburmuszona przed dom. Zabawa dalej się nie kończyła. Szłam prosto ulicą jak leci,nie było tu za dużego ruchu,mogłam swobodnie iść nie martwiąc się,że jakieś auto mnie potrąci. Szłam bardzo powoli,przynajmniej dopóki nie usłyszałam za sobą kroków. Przyspieszyłam tępa. Słyszałam jego oddech za sobą
-Ej-krzyknął niskim głosem,ten głos rozpoznałabym wszędzie
-Gdzie się tak spieszysz?-złapał mnie za ramię
Syknęłam z bólu.
-Przygotowałem dla ciebie specjalne auto. Przyciemniane szyby,kierowca nie widzi naszych poczynań,romantycznie,prawda ?
-Spierdalaj-wysyczałam ostro.
-Niegrzeczna,lubię takie.
Kolejny raz dałam Styles'owi w jego niewyparzony ryj.
-Kurwa ! Ostatni raz mówię,że takie zabawy to nie ze mną dziwko!
Mocno chwycił mnie za nadgarstek i prowadził przez las,nie krzyczałam nawet,bo i tak wiem że to nic nie da. Czułam jak skóra zdzierała mi się z nadgarstka,pod wpływem jego mocnego uścisku. 
-Kurwa,Harry boli-wykrzyczałam głośno
-Gówno mnie to obchodzi-powiedział obojętnie.
Wsiedliśmy do tego pieprzonego auta. Harry podał kierowcy adres i zasłonił naszą część auta.
-To jak kicia pogadasz sobie ze mną 
-Nie mam kurwa nawet najmniejszego pieprzonego zamiaru.
Chłopak przycisnął moje usta do swoich. Przygryzłam jego wargę. Loczek odsunął się ode mnie gwałtownie. Śmiał się i przecierał wierzchem dłoni swoją ranę na wardze. 
-Ostro kurwa jedziesz
-Jak chcesz to zaraz w twoim aucie może być mokro-powiedziałam zawadiacko.
-Lecę na to-powiedział napalony.
Chłopak przybliżył się do mnie,a ja splunęłam mu na twarz.
-Ty kurwo!,ale szczerze ? Pomimo tego co mi robisz i tak mam zajebistą ochotę cię przeruchać pani Frost-puścił mi oko, a potem przeczesał swoje włosy.



Rozdział 2

-Powtórz to kurwa!-krzyknął zdenerwowany Niall.
Nie znałam go od tej strony,myślałam że jest zwykłym i grzecznym chłopakiem. Jak widać pozory mylą
-A co Ty głuchy jesteś sukinsynie ?-prychnął loczek.
Pchnął Nialla na balustradę od schodów
-Harry! Spokojnie!-krzyknęła blondynka  piercingiem.
Pięści Harr'ego rozluźniły się,a oczy przybrały naturalną barwę. Chłopak odszedł bez słowa za dziewczyną. Mieszkają na tym samym piętrze co Horan. Mam nadzieję,że mój przyjaciel nie będzie miał przeze mnie problemów.
-Dziękuję Niall-ucięłam krótko.
-Nie ma za co-puścił mi oczko.
-To zwykły kretyn,nie przejmuj się.
Przytuliłam chłopaka i odprowadziłam go do drzwi.
-To widzimy się za godzinkę na rozpoczęciu,tak ?
-Dokładnie-uśmiechnęłam się szeroko.
Postanowiłam pójść do mojego pokoju. Zauważyłam numerek 112,to tu.
Weszłam do pokoju,w roku pokoju zauważyłam ognistowłosą dziewczynę. Jej ręce były pokryte dziarami a na twarzy widniał piercing. Dziewczyna przerwała rozpakowanie się i podbiegła mocno mnie przytulając.
-Hej,jestem Cami-wyciągnęła przyjaźnie rękę.
-Tini-uścisnęłam rękę.
-Jak się masz?
-Wspaniale,dzięki.
Dziewczyna była bardzo skąpo ubrana,do rozpoczęcia zostało 15 minut,nie sądzę że zamierzała się przebrać.
-Chcesz żebym poznała cię z moimi przyjaciółmi?-wypaliła zielonooka.
-Tak,jasne-pomyślałam,że nowe znajomości zrobią mi dobrze.
-Rozpakowujesz się teraz czy później ?
-Myślę,że zdąże jeszcze przed rozpoczęciem-powiedziałam.
-Hmmmm,możesz wziąć tą szafę?-zapytała mnie Cami z lekkim zakłopotaniem.
Była dość mała,ale i tak wzięłam mało rzeczy,więc to nie był dla mnie problem.
-Jasne,nie ma problemu.
-Dzięki Tini-ruda uśmiechnęła się szeroko.
Cami pomogła do końca mi się rozpakować,a później gadałyśmy jeszcze chwilę. Ruda jest naprawdę świetna,dowiedziałam się,że są tu dwa gangi i że chłopak który zaczepił dziś mnie i Niall'a jest przywódcą jednego z walczących ze sobą drużyn. Rodzice Cami zmarli gdy ona miała 10 lat. Jej życie wywróciło się do góry nogami. Z wspaniałego zmieniło się w koszmar. Ja też opowiedziałam jej o moim nie szczęśliwym dzieciństwie. W 15 minut stała się dla mnie osobą bardzo bliską. Zeszłyśmy razem na sale konferencyjną gdzie zawsze odbywały się przeróżne apele. W rogu sali zauważyłam Horana z dwoma chłopcami. Podbiegli do mnie i się przedstawili.
-Jestem Zayn piękna-pocałował moją dłoń.
-Tini-uśmiechnęłam się szeroko.
Chłopak miał ciemne włosy z blond pasemkami wokół grzywki. Jego oczy były śliczne,nie dało się określić ich koloru. Widziałam w nich tańczące iskierki.
-Ja jestem Louis,mów mi Lou-pocałował mnie w policzek.
-Tini-uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Chłopak był brunetem. Jego oczy były równie piękne co Zayn'a. Były niebieskie,takie czyste. Zupełnie jak morze. Przysiedli się do nas i zaczęliśmy rozmawiać. W pewnej chwili do sali wparował chłopak w lokach ze swoją dziewczyną u boku i trzema chłopcami za sobą.
Moi przyjaciele w jednej sekundzie ucichli. Niall i Harry mierzyli się wzrokiem.
Zapytałam rudej,kim ta blondynka jest dla Harrego.
-Dla Styles'a ? Jest jego siostrą. To jedyna osoba z rodziny która mu pozostała.
-A,rozumiem.
Światła w sali zgasły i na środek wyszedł dyrektor akademii, był dumny widząc przez sobą tylu absolwentów.
-Witajcie, chce was powitać jako naszych absolwentów. Widzę tu bardzo dużo nowych twarzy, i bardzo cieszę się z tego powodu że osiągacie tak duże sukcesy w nauce by dostać się na studia o tak wysokim poziomie jakim jest Harvard University.-jego przemowa trwała bardzo długo, jednak przez uszy szeptem przeleciała mi wieść że jutro jest impreza w domu nie jakiej Lottie Moon. Nie zamierzam iść nawet jeśli ktoś by mnie zaprosił. Po kilku godzinach dyrektor pożegnał się i wyszedł, a po kilku sekundach i cała sala wyszła. Razem z Cami i jej przyjaciółmi poszliśmy do naszego pokoju. Cami i Zayn usiedli na jej łóżku a ja z Niall'em i Louis'em na moim. Zawzięcie dyskutowali oni o jutrzejszej imprezie, ja jednak myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Nie wiem dlaczego ale myślałam teraz o tajemniczym chłopaku niejakim Harry'm Styles'ie. Nie wiem po co mu te wszystkie tatuaże i metale na ciele, nie rozumiem co chce tym udowodnić. Pokazuje to tylko że jest punkiem i tyle.
-Tini idziesz jutro na tą impreze?-zapytał mnie Louis.
-Nie nie zamierzam, chyba się pouczę.-Camila popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, eh jesteśmy na studiach każdy powinien się tu uczyć a nie imprezować.
-No weź, możemy iść razem-nalegał Niall-jako przyjaciele-dodał.
-Zastanowię się-powiedziałam z uśmiechem.
-Musisz iść, nie zostawię cię tu samej, bo co jak przyjdzie tu ten idiota Harry i zgwałci cię bez mojej zgody-powiedział Horan na co wszyscy wybuchli głośnym śmiechem łącznie ze mną. Niall jest taki zabawny, zachowuję się jakbym była jego własnością. Co o dziwo mi nie przeszkadza.
-To jak Tini,pójdziesz ?-rzucił Zayn.
-No dobrze pójdę-powiedziałam z uśmiechem od ucha do ucha
Louis,Niall i Zayn przybili mi piątki,a ruda uścisnęła mnie wstając z swojego łóżka,przytulas nie trwał długo,bo Zayn błyskawicznie pociągnął Cami za biodra,a ta od razu wleciała mu na kolana.
-Tooo co dziś robimy?-pytał przeciągając Nialler-może pójdziemy coś zjeść?-dodał śmiesznie poruszając brwiami.
-Nie,Niall Ty ciągle jesz-zmierzył go Louis
-Ej ! A możemy pójdziemy do piercera lub tatuażysty ?-zaproponowała rudowłosa.
-Tak,to byłby dobry pomysł-od razu odpowiedział Zayn.
Zgodziliśmy się wszyscy z Cami,obiecaliśmy chłopcom,że w godzinę się wyrobimy. Ale niestety. Trzeba było się przebrać,zrobić makijaż,na dodatek Cami wybierała wzór który będzie robić u tatuażysty. Godzina minęła jak 10 minut. Chłopcy dobijali się do drzwi już od 20 minut,a my zachowywałyśmy się jakby oni przedstawiali kabaret. Po kolejnych 10 minutach przygotowywania się,wyszyłyśmy do nich. Niall siedział pod drzwiami jedząc,to znaczy pożerając czekoladę,Liam czytał książkę,a Zayn i Louis grali w karty.
-Możemy iść-powiedziała przez śmiech Cami.
-Wspaniale-powiedział poirytowany Niall.
-Wyglądacie ślicznie-rzucił Liam.
-Dzięki-powiedziałam z uśmiechem za nas dwie
Wyszliśmy przed akademik i wsiedliśmy do białego Land Rover'a.
Zayn usiadł za kierownicą,a koło niego Cami. Ja z Niallem i Louisem wpakowałam się do tyłu.
Blondyn wyciągnął z kieszeni jakieś mini białe tabletki.i poczęstował każdego. Zapytałam co to jest.
Zayn zachichotał,a ruda uderzyła go w ramię
-Zamknij się!-syknęła.
-Sory,sory-odpowiedział ze skruchą w głosie Zayn.
-To heroina,a dokładniej głupi Jaś.
-To ja podziękuję-powiedziałam zawstydzona.
-No weź,to nic złego-nalegał Niall.
-Nie dziękuję-uniosłam głos.
Bardzo szybko się denerwuję,nie wiem dlaczego. Namawianie mnie na coś od razu kojarzy mi się z moim ojcem. Oczy zaszkliły mi się.
-Ej mała,to nic,nie płacz-delikatnie powiedział Louis
Przytuliłam bruneta,pięści Niallera zacisnęły się,jakby był zazdrosny. Wzięłam jego rękę do mojej. Nikt nie wiedział o co chodzi oprócz Cami,która patrzyła na mnie ze skruchą.
-Co jest?-zapytał Niall,mocniej ściskając moją rękę.
Opowiedziałam im wszystko,wiedziałam że mogę to zrobić. Wiedziałam,że nic się nie stanie,mogłam im zaufać.
-Jesteśmy na miejscu-powiedział Zayn,lekko podnosząc swój kącik ku górze.
-Wzięłam Niall'a za rękę i razem szliśmy w stronę studia. Zayn,Cami i Louis zostali jeszcze zapalić. Powiedzieli,że dojdą. Przed studiem zauważyłam Styles'a,który kończy właśnie rozmowę i wchodzi do studia. Widziałam jak uśmiech Horana dosłownie zdziera się z jego twarzy. Chwycił bardzo mocno mój nadgarstek i zawrócił się w stronę auta.
-Niall spokojnie,przecież nic się nie stanie-powiedziałam zdziwiona.
-Nienawidzę tego gnojka,jak tam pójdę to go zabiję! Przysięgam-wykrzyczał przez zęby.
Trójka znajomych szła w naszą stronę nie wiedząc co się dzieję.
-Co jest Niall?-zapytał Louis
-Styles jest u piercera.
-Kurwa!-szepnął Zayn
My z rudą patrzyłyśmy na nich jak na idiotów. Przecież to nic złego. Każdy może iść to tego studia,jest ono najbardziej popularne w Cambridge. Ku naszemu szczęściu po chwili zauważyliśmy Harr'ego wychodzącego ze studia. Jego oczy ponownie były czarne,a loki swobodnie opadały mu na twarz. Szedł szybkim krokiem w naszą stronę. Niall pociągnął mnie za nadgarstek wywołując u mnie jęk. Zabolało,za mocno chwycił moją rękę. Poszliśmy kawałek w lewo,dzięki temu Harry ominął nas szerokim łukiem,nawet nie zwracając na nas uwagi.
-Przepraszam,przepraszam-mówił w kółko Niall.
-Nic się nie stało-szybko rzuciłam i szłam przodem z rudą.
Zrozumiałam,że Horan bardzo szybko się denerwuję,nie potrafi opanować swoich emocji. Jak by był pod czyimś wpływem. Moje oczy przeniosły się na nadgarstek. Był cały czerwony od uścisku i z jednego miejsca lekko ciekła krew, to przez bransoletkę. Wbiła się w skórę,po czym ją zdarła. Weszliśmy do studia i zauważyliśmy siedzącego na krześle młodego chłopaka. Był zalany krwią,miał podbite oko i zdartą skórę z nosa.
-Dante! Co się tutaj wydarzyło?-krzyknęła przestraszona Camila
Zayn w tym czasie pobiegł po apteczkę.
-Harry był. Uważajcie,chce okup za Jai'a.-powiedział przestraszony Dante.
Ja słuchając rozmowy nie wiedziałam co się dzieję,ale zrozumiałam,że te ich gangi to nie jakaś gra czy sprzeczki między nastolatkami,tylko prawdziwa walka na śmierć i życie.

*************************************************************
Bang,bang,bang ; * Może być ^...^





Rozdział 1

-Wstawaj,halo ! Martina obudź się,chyba nie chcesz się spóźnić. Tini,proszę Cię wstań z łóżka !
Nienawidzę głosu mamy z rana. Jest taki irytujący. Czułam jak ściąga ze mnie kołdrę,wygrała.
Powoli uniosłam się ku górze i przetarłam oczy. Dziś wyjeżdżam na Harvard University. Nie do pomyślenia,że to wszystko tak szybko minęło. Przede mną 4 lata nauki. Boję się,że nie dam rady.
Wywlekłam się leniwie z łóżka. Podeszłam w stronę szafy,która była już w połowie pusta. To dlatego że połowa moich ubrań była już w walizce. Wyjęłam z szafy czarną sukienkę koronkową. Nie wyglądałam dobrze. Włosy co chwilę opadały mi na twarz,sukienka podciągała się w górę,a szpilki były za wysokie. Nienawidzę swoje figury i twarzy. Nic nie leży na mnie dobrze. Postanowiłam jeszcze raz podejść do szafy.
Wyjęłam z niej spódniczkę. Zwykłą,czarną tubę. I tak leży lepiej niż sukienka. Wzięłam też krótką białą koszulę,lekko prześwitywała,więc wyjęłam swój najładniejszy biustonosz. Był czarny i koronkowy.
Teraz wyglądał dość dobrze. Uśmiechnęłam się przeglądając się w lustrze. Wyprostowałam moje orzechowe włosy,tym samym eksponując swoje blond ombre. Włosy sięgały mi do pasa. Zrobiłam kreski eyelinerem,a na usta nałożyłam różową szminkę. Poszłam podłączyć mój telefon i zeszłam na dół na śniadanie. Mama robiła omlety z nutellą i truskawkami. Pychota,śniadanka mamy zawsze były mistrzowskie !
-Smakują wam?-zapytała mnie i mojego brata Luka
-Bardzo!-szybko odpowiedział Luke
Ja tylko pokiwałam głową,szybko przełykając posiłek
Mama wkładając z Lukiem naczynia do zmywarki przekazali mi,że idą po moje walizki.
Mama choć nie ukazywała za dużej dumy,wiedziałam że ją rozpiera. Ona przez tatę już nie potrafiła ukazywać uczuć. Bił ją,a nas molestował. Codziennie był pijany,gdy już wypił jedno piwo,nie potrafił przestać. Nienawidzę go ! Z całego serca.. Mama miała depresję,ale wyszła z niej cało i za to dziękuję Bogu.
-Tini gotowa ? Autokar podjechał pod dom-powiedziała ze łzami w oczach
-Jak najbardziej mamo.
Przytuliłam ją mocno,a ona pocałowała delikatnie moje czoło.
-Będę za Wami tęsknić-powiedziałam przez łzy
-My również.
Mój brat się kompletnie rozkleił. Przytuliłam go bardzo mocno i pocałowałam w policzek. Wczoraj w nocy odbyliśmy poważną rozmowę. Powiedziałam żeby zajął się mamą jak najlepiej. On nie robił mi wyrzutów tylko się zgodził, jestem z niego niesamowicie dumna.
-Będę tęsknić-powiedziałam ostatni raz otwierając drzwi.
-My też,pamiętaj o nas-wymamrotał Luke nerwowo ocierając swą dłonią o kark.
Posłali mi buziaki,a ja z trudem zamknęłam drzwi. Wsiadłam do zatłoczonego autokaru. Zauważyłam białą plakietkę na fotelu z napisem:
MARTINA FROST
Podeszłam do mojego miejsca ignorując jakieś laski,które śmiały się z nie wiem czego. Już na starcie byłam poirytowana. Zaraz obok mojego fotela zauważyłam śpiącego blondyna. Miał na imię Niall,przynajmniej tak pisało na jego plakietce. Zajęłam miejsce koło niego. Wyjęłam słuchawki z mojej torby i podłączyłam do mojego telefonu. Puściłam rap,on zawsze pomagał mi się uspokoić. Lubię jak głośne bity potrafią zagłuszyć moje myśli. Włączyłam "Gabinet Luster" i kompletnie się wyluzowałam.
Nawet nie wiedziałam kiedy odleciałam do krainy Morfeusza. Obudził mnie przystojny niebieskooki blondyn. Zdałam sobie sprawę z tego że to musiał być Niall.
-Jest postój,chcesz coś do picia lub do jedzenia ?-zapytał z promiennym uśmiechem
-Nie dziękuję,ale chętnie bym się załatwiła-odpowiedziałam uśmiechem
Chłopak zachichotał
-Chodź pójdziemy razem,a no i jestem Niall,a ty Tini tak ?
-Tak dokładnie-uśmiechnęłam się najbardziej przyjaźnie jak potrafiłam,lubiłam gdy ktoś zdrabniał moje imię
Wyszliśmy z autokaru,ruszyliśmy w stronę stacji. Za bardzo z Niall'em nie wiedzieliśmy jak się obsługuję drzwi. Wszystkim normalnie się otwierały,a nam nie. Jakby czekały,że któreś z nas wypowie słowa " Drogi Sezamie Otwórz Się " Popychanie drzwi przez Niall'a było słodkie. Postanowiliśmy poczekać,aż ktoś będzie wchodził żeby móc przecisnąć się razem z nim. Udało nam się !
Weszliśmy do osobnych kabin. Czekałam chwilę na Niall'a. Myślałam,że to dziewczyny wolniej załatwiają swoje sprawy w łazience. Niall był tego czystym zaprzeczeniem. Wyszedł z grymasem na twarzy,po jego minie było widać,że jest głodny.
-Wiesz mam ochotę na biała czekoladę,zjadłbym w sumie też hot-doga,ale frytki też były by dobrym wyborem. O ! I do tego zimniutka cola,pycha. Ej ale dobre są też snickersy i marsy,ale liony też. Chociaż zjadłbym twixa,tylko chodzi o to że nigdy nie mogę się zdecydować którego najpierw jeść,czy prawego czy lewego. Niall po półgodzinnym zastanawianiu się co byłoby dobrym wyborem,poleciał kupić bigos. Boże ale ten chłopak ma apetyt. Mi też kupił. Był pyszny,zjedliśmy go cały czas żartując i rozmawiając. Niall też idzie studiować modeling i rozszerzane języki. A najlepsze jest to że mamy wszystkie przedmioty razem. Dopiero się poznaliśmy,a czuję że mogę mu powierzyć wszystkie sekrety. To niesamowite.
Po godzinie z autokaru dobiegł się głos syren,to znak że za dosłownie minutę odjeżdżamy. Z Niallerem spięliśmy tyłki i polecieliśmy jak z torpedy. Niall usiadł na moim miejscu w autokarze i zaczął mnie udawać. Już po kilku sekundach brzuch rozbolał mnie od śmiechu. W autokarze wypytywałam Niall'a o jego tatuaże. Wszystkie miały swoją historię. Ja też zawsze pragnęłam tatuażu. Horan obiecał mi,że zaraz po przyjeździe do Londynu zrobimy sobie małe tatuaże na nadgarstku. On będzie miał moją pierwszą literę imienia,a ja jego. To był mega pomysł. Droga minęła nam szybko i bez problemu. Niall wysiadał na każdej możliwej stacji i zaraz przybiegał z jedzeniem. Jak nie z czekoladą,to z frytkami,jak nie z chipsami to z hot dogiem. Nie wiedziałam gdzie on to wszytko mieści. Jest taki chudziutki.
Po niecałych pięciu godzinkach dotarliśmy pod akademik. Był ogromny,zbudowany z czerwonych cegieł. Nie była to czerwień zgaszona,wręcz przeciwnie. Raziła po oczach. Kierownik autokaru rozdawał walizki i żegnał wszystkich ciepłym uśmiechem i życzył udanego roku na akademiku. Był bardzo miły.
Wbiegliśmy z Niall'em i już jako pierwsi dostaliśmy klucze od pokoi. Chłopcy mieli pokoje na 1 i 2 piętrze natomiast dziewczyny na 3 i 4 . Postanowiliśmy że razem zwiedzimy budynek . Na schodach wpadłam na bruneta z burzą loków i zielonymi oczami,to znaczy dopóki na niego nie wpadłam. Od tego momentu zrobiły się dosłownie czarne.
-Uważaj jak leziesz kretynko!-syknął przez zaciśnięte zęby
Oszołomiona słowami chłopaka stałam jak słup soli obok Horana.

********************************************************

Beeeeng ! Podoba wam się pierwszy rozdział ? ; * 

Obsada

Harry Styles Jako On Sam

Martina Stoessel Jako Martina Frost

Niall Horan Jako On Sam

Adriana Lima Jako Lottie Moon 


Louis Tomlinson Jako On Sam 



Selena Gomez Jako Indiana Gonva


Liam Payne Jako On Sam

Zayn Malik Jako On Sam


Cami Coleman


Justin Bieber 


Austin Hoolins


Jacob Moon
 


Jade Styles
 

Postacie będą aktualizowane